Historykon

Peowiacy

admin,

Piknik, rekonstrukcja, quest

Po raz pierwszy zauważyłam Peowiaków na suwalskim Pikniku Kawaleryjskim. Jednego z członków oddziału – Michała, znam od dawna. Był moim uczniem w szkole w Filipowie. Zapytałam, dlaczego jest w mundurze.- Jestem Peowiakiem- odpowiedział. -Mój dziadek był Peowiakiem- stwierdziłam, podkreślając, że POW istniało na Suwalszczyźnie w czasie II Rzeczpospolitej. Michał nie miał czasu ze mną rozmawiać, więc tylko spojrzał na mnie pobłażliwie i odszedł (odbiegł właściwie) do swoich zajęć. Widziałam jak  z grupą kolegów i koleżanek pomagali organizatorom i gościom, pracowali przy porządkowaniu trasy po której biegały konie w czasie konkursu . Wielu młodych ludzi w wojskowych mundurach polowych zajętych było przeróżnymi pracami.

Podczas rekonstrukcji historycznej ” Suwalszczyzna 1914- 1916 ” w miejscowości Stary Folwark przyglądałam się chłopcom i dziewczętom- aktorom biorącym udział w inscenizacji i innym, którzy dbali o bezpieczeństwo gości, bogata o wiedzę, iż są to członkowie oddziału POW.

24 sierpnia, w 75 rocznicę odzyskania przez Suwalszczyznę niepodległości w czasie questu „Mój pradziadek był Peowiakiem”, spotkałam się z nimi w parku i wtedy poprosiłam o wywiad.

Współcześni Peowiacy

Wszyscy lubią historię- może nie tę szkolną, ale tę opartą na faktach, przekazywaną w domach rodzinnych, odnalezioną we wspomnieniach, dokumentach, przekazach i relacjach dowódcy.

Marta jest bardziej humanistką, zdobywa nagrody w konkursach. Ze skromnością mówi o wygranej olimpiadzie w Białymstoku. Wygrywa też konkursy recytatorskie.

Albert lubi EDB, najbardziej odpowiadają mu tematy związane z wojskiem. Lubi przedmioty zawodowe -techniczne, wspólnie z Michałem zajęli 3 miejsce- wygrywając 1000 zł (chłopcy mają nadzieję na obiecaną wizytę w Salag, gdyż wizyta w firmie nie doszła do skutku). Michał jest w klubie strzeleckim.

Mateusz lubi matematykę, internet. Wszyscy są wysportowani, silni, pełni wiary w to, co robią.

 

– Dlaczego jesteście Peowiakami?

Marta: Przyszłość wiązana z wojskiem i militariami.

Michał:  Kultywowanie tradycji POW, to z pewnością.

Mateusz: Patriotyzm.

Albert– komendant oddziału: Szkolenie młodych Polaków w duchu patriotycznym.

 

– Skąd dowiedzieliście się o istnieniu POW?

Albert: Kiedyś, będąc w harcerstwie wystawialiśmy warty w dniu Święta Zmarłych. Drużynowa poleciła wystawić wartę przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Myślałem:- Grób nieznanego żołnierza jest w Warszawie, więc mamy jechać do Warszawy? Drużynowa stwierdziła, że Grób Nieznanego Żołnierza jest w Suwałkach. Ale gdzie? Na cmentarzu na Bakałarzewskiej…Szukałem w książkach, rozmawiałem z bratem. Stwierdziliśmy, że we wskazanym miejscu jest nie mogiła nieznanego żołnierza a żołnierzy POW. Poinformowaliśmy o tym drużynową, która początkowo protestowała, później zaś postanowiła dokładnie przeczytać informację na pomniku.Od tamtej pory zaczęliśmy interesować się Polską Organizacją Wojskową. Z internetu dowiedzieliśmy się, że POW jest kultywowana . W 2012 roku powstała Komenda Główna i I oddział w Ełku. Komendantem głównym jest pan Piotr Augustynowicz. Pod koniec maja napisałem maila do pana Piotra, który stwierdził, że suwalska POW  działała zawsze na wysokim poziomie i jeżeli chcemy tę tradycję kontynuować, przekaże nam z jakimi obowiązkami się to wiąże i co nas czeka, mamy przyjechać do Ełku. Pojechaliśmy tam z Mateuszem , Michałem i kilkoma kolegami. Tam zaczęła się nasza większa przygoda z Polską Organizacją Wojskową. Dostaliśmy wytyczne, zakres materiału i plan działania, niebawem zaś po powrocie z Ełku dostałem papiery upoważniające mnie do bycia komendantem oddziału POW Suwałki. Michał został mianowany zastępcą i dowódcą oddziału terenowego. Tak zostało, działamy do dzisiaj. Peowiacy : Oddziały POW istnieją także w innych miastach Polski, nawet wśród Polonii w Kanadzie.  Komendanci utrzymują kontakty między sobą. Wymieniają doświadczenia, informacje o oddziałach. Zdarza się, że przyjeżdża do nas ktoś z komendy. Na pikniku kawaleryjskim odwiedził nas nasz komendant główny. Zrobił nam dwudniowe szkolenie- musztrę ,apele (kontynuowaniem tradycji jest modlitwa rano i wieczorem, odśpiewanie hymnu POW- „Pierwszej brygady”),  sprawdzenie stanu, jak to się czyni w wojsku, następnie były zajęcia teoretyczne, powstanie POW, struktury naszej organizacji- jak jest teraz i jakie zaszły zmiany, jedynymi zajęciami typowo bojowymi były rzuty granatem. Poznaliśmy rodzaje granatów, budowę, nośność, wagę, ile można odczekać do rzutu przed wyjęciem zawleczki, przechowywanie granatów… itd. Doszliśmy do wniosku, że trzeba uświadamiać  młodzież odnośnie wojska, mieliśmy zajęcia z taktyk – Zielonej, w lesie, będą teraz zajęcia z taktyki czarnej- wchodzenie do budynku, Michał prowadził  zajęcia dotyczące broni masowego rażenia. Zajęcia są ciekawe.

 

– Ile osób liczy wasz oddział? Skąd macie wyposażenie ? 

Mamy 16 członków. Jest 6 dziewcząt. Mundury- wzór 93, czyli mundur polowy trzeba kupić samemu, podobnie buty. Jesteśmy związani nieformalną umową z Muzeum Okręgowym – pomagamy im, oni pomagają nam. Mamy też od nich niewielkie wsparcie pieniężne- zamówiliśmy plecaki, hełmy. Nieformalną pomoc dostaniemy też z naszej szkoły.

 

– To zadziwiające, że istniejecie tak krótko i braliście już udział w tylu przedsięwzięciach.Jaki był wasz udział w przygotowaniu rekonstrukcji w Starym Folwarku?

Peowiacy: budowa drabin, mostów, szpitala polowego, cały las czyściliśmy, karczowaliśmy. Przed okopem, który został zbudowany rósł las- gęsty, drzewo przy drzewie. Wszytko wyczyściliśmy- dwa dni od rana do wieczora płonęło ognisko.

 

-Wszyscy są tacy pracowici?

Peowiacy:  Mieliśmy żołnierza, który nie był przyzwyczajony do ciężkiej pracy fizycznej i trzeba było odesłać go do domu (wstawione śruby, astma). Jego warunki fizyczne nie pozwalały mu utrzymać naszego rytmu.  We wrześniu musimy zrobić selekcję, żeby nie przyjmować osób np. z wadą serca, gdyż już wiemy, że wiąże się to z ciężką pracą, zajęciami i obowiązkami, którym podołają tylko osoby sprawne fizycznie.

 -Czy obowiązują was charakterystyczne dla wojska kary fizyczno-sportowe za przewinienia?

Tak, za każdy jeden błąd robimy na ziemi 10-29 pompek, za niedopięty guzik 10 pompek – a guzików w mundurze jest około 19, za złe upięcie włosów – dla dziewcząt. Zdarzało się, że na starcie ludzie musieli robić po 160-170 pompek, na co początkowo żaden z naszych żołnierzy nie był przygotowany. Od tamtej pory wprowadzony jest na zajęciach rygor. Oczywiście nie wolno pić i palić.

-Czy nauczyciele w waszych szkołach wiedzą, że jesteście w POW?

Peowiacy: Nie wszyscy.

Marta: ” Wie o tym mój wychowawca, pan od historii i edb, bo się tym interesuje.

 -Czy dziewczęta w POW mają jakąś ulgę z racji płci?

Albert:  Nie ma żadnej. Każdy jest żołnierzem. Podczas pracy przy okopach Marta nosiła worki, piłowała drzewo, karczowała las.  Jeżeli zaś chodzi o gotowanie, zmywanie – to wszyscy mają dyżury i pracują jednakowo. –  Jeżeli chodzi o pobyt w starym folwarku dziewczyna była jedna, mieszkaliśmy pod namiotami i Marta dawała sobie radę lepiej niż niejeden chłopak. Mimo tego, że była jedyna wśród chłopców trzymała swój poziom i wytrzymała dłużej. Wzbudziła tym podziw i szacunek chłopaków

-Opowiedz mi o swojej karierze strzeleckiej- zwracam się do Michała.

Michał :  Moja kariera rozpoczęła się w Suwałkach w LOK-u. Nadal tam jestem. Biorę udział w zawodach, ostatnio- w międzynarodowych, gdzie uzyskałem 333   na 400, niestety strzelając z rozregulowanej broni, co sprawiło, że zraziłem się do klubu. Na razie jeżdżę na zawody strzelania z broni myśliwskiej do rzutków. Ważne jest to, że reprezentujemy naszą szkołę- na szczeblach wojewódzkich i ogólnopolskich, nie posiadając specjalnej broni- z tzw. wyższej półki. Aktualnie mamy też problem z ćwiczeniami w LOK-u, ponieważ składka dla osób z licencją strzelecką, taką jak my mamy wzrosła z 2 zł do prawie 30. Ostatnio byłem na zawodach w Augustowie, gdzie nastrzelałem dość dużo punktów z broni z KBKS-u a w ubiegłym roku miałem 3 miejsce w zawodach powiatowych. Mam też do rozważenie propozycję pana Karola Jakimowicza – dyrektora LOK-u otrzymania karabinu pierwszej klasy po byłym strzelcu. Jeszcze się nad tym zastanawiam.

Peowiacy: Strzelanie było też ćwiczone podczas zajęć POW. Strzelaliśmy z broni ASG, repliki broni bojowej.

 

– Być żołnierzem POW- co to dla was znaczy?

Mateusz: kontynuowanie tradycji. Nie wiem, czy w mojej rodzinie byli Peowiacy, gdyż moja historia rodzinna jest bardzo okrojona, odeszli ci ,których mógłbym o to zapytać.

 

– Co sądzisz o Peowiakach, którzy brali udział w powstaniu sejneńskim. Czy było warto?

-Myślę, że dzięki nim powstanie zwyciężyło. W dzisiejszych czasach trudno jest o taki hart ducha  i zdecydowanie. Peowiacy walcząc z Armią Czerwoną, nie mieli tak naprawdę wyboru- musieli sprostać wyzwaniom tamtych czasów, pomogło dobre poprowadzenie wojska, dobra taktyka i determinacja.

 

Czym jest patriotyzm?

 

Peowiacy: Jest to oczywiście miłość do Ojczyzny. Jest to też służba dla niej. Jaka ta nasza ojczyzna jest, taka jest ale dla nas jest najważniejsza. Mimo wszystko- gdyby się waliło i paliło ale i tak trzeba za nią stanąć murem. Zapytano nas, czy bylibyśmy gotowi stanąć przeciwko armii? Nie byliśmy w takiej sytuacji. Nie walczy się samą ideologią, wiatrówkami i bronią typu ASG.

Mateusz: jestem patriotą, bo chciałbym rozsławić Polskę- niekoniecznie w walce ale pokazać światu, jakim jesteśmy krajem. Chciałbym wygrać jakieś zawody, czy zrobić coś ważnego. Wielu Polaków, którzy wyjechali nie przyznaje się do Ojczyzny, własnego języka. Ja z wypiętą klatą do przodu powiedziałbym, że jestem Polakiem. Trzeba być dumnym ze swego kraju, ze swoich tradycji- ludowych, w dziedzinie nauki i postępu.

 

– Jakie widzicie różnice między tamtym POW a dzisiejszym? Nietrudno zauważyć, że młodość, hart ducha i zapał macie podobny.

Peowiacy: Na pewno mamy dzisiaj o wiele cięższy dostęp do materiałów szkoleniowych- chociażby broń szkoleniowa i posługiwanie się nią.

 Jesteście bardzo samodzielni. Czy do Starego Folwarku wyjeżdżaliście samodzielnie po raz pierwszy?

Michał:  Skądże znowu. Dwa lata temu wynajęliśmy przyczepę kempingową i spędziliśmy poza domem 2 tygodnie.

 

-Co na to rodzice? Wielu waszym rówieśnikom rodzice robią kanapki, przygotowują ubrania do wyjścia, ścielą łóżka…

Peowiacy: My wybraliśmy się na wyprawę do Starego Folwarku 13 stycznia. Było zimno, mieliśmy chleb i konserwę. Dwoje z nas kąpało się wtedy w jeziorze (powtórzyliśmy to w kwietniu). Przedzieraliśmy się przez bagno, przez bale zanurzone w wodzie a kiedy zmarzliśmy, rozpaliliśmy ognisko, zjedliśmy kanapki i w puszce od konserwy nagotowaliśmy sobie herbaty z igieł świerkowych. (Była smaczna a oprócz smaku świerkowego miała smak konserwy). Mieliśmy ponacierane stopy, skarpety wysuszyliśmy nad ogniskiem i wróciliśmy do Suwałk.

Jeżeli chodzi o wyjazdy uważamy, że jest to choroba XX wieku- rodzice są zbyt nadopiekuńczy, dlatego młodzi ludzie są niezaradni. Kiedyś dzieci wyjeżdżały do lasu na obozy, gdzie każdy musiał radzić sobie sam, dziś młodzi ludzie nieprzyzwyczajeni do wyzwań załamują się przy prostych trudnościach. Jest też zbyt łatwy dostęp do prostych, niewymagających wysiłku rozrywek- typu internet.

Rodzice są z nas dumni.

Albert : W mojej rodzinie istniały tradycje wojskowe. Mój tata wykąpał mnie po raz pierwszy w zimnej wodzie, gdy miałem 5 lat, w wieku 7 lat robiłem z nim pompki.

– Czy udział w zajęciach nie koliduje z nauką?

Zajęcia mamy 2 razy w tygodniu – w środę i w niedzielę. Miejsce na zajęcia zawsze się znajdzie, tym bardziej, że lubimy wspólnie spędzać czas wolny. Jesteśmy zgranym zespołem, potrafimy się dobrze porozumieć, trzymamy się ustalonych zasad. To nasz wybór.

– Dziękuję za wywiad

Na podstawie wywiadu z dn. 26 VIII2014 r w Izbie Tradycji Regionalnej w Zespole Szkół w Filipowie.